Centrum wiedzy

Zdjęcie w artykule

Ruletka zdrowia

W żywności coraz częściej oprócz kalorii i życiodajnych mikroelementów znajdują się składniki poprawiające funkcjonowanie organizmu. To jeszcze nie leki, choć mają nas wybawić ze zdrowotnych opresji.

Czujesz się zdrowo? Nie masz żadnych dolegliwości, więc kiedy ostatni raz się badałeś? Pewnie dawno temu.
Kiedyś poczucie zdrowia wystarczyło, by przeżyć. Później – by żyć w świadomości, że nie nęka nas żadna choroba. Dziś zdrowie kojarzone jest z dobrostanem. To już nie tylko brak objawów choroby, ale pewność, że nie czai się ona w zakamarkach organizmu. Prof. Mirosława Dłużniewskiego, kardiologa, zawsze zastanawiało, dlaczego ludzie zdrowi, w sile wieku, umierają na serce. W końcu odkrył, że sytuacja przypomina trochę stan instalacji cieplnych w naszych domach. Kaloryfery grzeją, ale nikt nie wie, że płynąca w nich woda z upływem lat staje się coraz brudniejsza i metalowe rury od środka pokrywa rdza – wyjaśnia profesor. – To samo można powiedzieć o naczyniach 40- i 50-latków. Mają poczucie zdrowia oraz niezły standard życia, ale przekłada się on na ciężką pracę, dobre jedzenie, używki, samochód. Te czynniki ryzyka psują składniki krwi, a one uszkadzają naczynia krwionośne i zagrażają sercu.

Co zagraża najbardziej? Lista parametrów wskazujących na choroby układu krążenia z roku na rok się wydłuża. Nie wystarczy już mierzyć systematycznie ciśnienia krwi albo dbać o niski poziom cholesterolu. Ważna jest również:

  • ilość trójglicerydów
  • LDL (jedna z form cholesterolu, której w przeciwieństwie do innej, zwanej HDL, powinniśmy mieć we krwi jak najmniej)
  • cukru
  • homocysteiny
  • białka C-reaktywnego


Większość z nas nigdy nie kontrolowała tych wskaźników. Znam wielu ludzi z podwyższonym poziomem cholesterolu, którzy żyją długo bez żadnych sercowych komplikacji – podkreśla prof. Dłużniewski. – Co drugi zawałowiec ma cholesterol w normie, ale nie zdaje sobie sprawy z innych czynników ryzyka. Miażdżyca oczywiście nie jest zwyczajnym problemem hydraulicznym, polegającym na zatkaniu tętnicy złogiem cholesterolu (tak traktowano ją przez kilkadziesiąt lat). Obecnie wiadomo, że odkładaniu tłuszczu w ścianach naczyń sprzyja proces zapalny, który utrzymuje się w ustroju z powodu nieleczonych przez lata zębów, przeciągających się infekcji, zakażeń bakteriami Helicobacter pylori (wywołują owrzodzenia żołądka) lub Chlamydia pneumoniae (infekcje dróg oddechowych). Im więcej „przechodzonych” katarów i zapaleń oskrzeli przytrafia się w dzieciństwie, tym większe szanse na miażdżycę w wieku dorosłym. Jedynie 22% Polaków w ciągu ostatniego roku zbadało swój poziom cholesterolu. Aż 62% nigdy go nie kontrolowało. Wśród nich ponad połowa deklaruje, że nie ma zamiaru niczego sprawdzać w ciągu następnego roku. – Te statystyki są przerażające – kwituje prof. Mirosław Dłużniewski. – Dlaczego ignorujemy niewygodne dla nas informacje?

Magia steroli

Zmiana diety to zadanie w wielu rodzinach prawie niewykonalne. Większość osób, które zgłaszają się do mojej poradni żywieniowej robi, to z powodów estetycznych, a nie zdrowotnych – twierdzi dietetyk Dorota Osóbka. Zwłaszcza kobiety chcą schudnąć, by atrakcyjniej wyglądać. W zasadzie każdy powód do tego, aby poprawić jakość swojego życia, jest dobry. Martwi jednak fakt, że wciąż tak mało wiemy o tym, jakie ryzyko niesie za sobą nieprawidłowy sposób żywienia i brak ruchu. Od kilku już lat próbuje nam w tym pomóc przemysł spożywczy, a konkretnie producenci żywności, którzy dodają do swoich produktów cenne dla zdrowia składniki. Mogą to być np. probiotyki, których rola w łagodzeniu chorób przewodu pokarmowego dawno już została potwierdzona, a badania nad usprawnianiem naturalnej odporności są w toku. W margarynie pojawiły się jakiś czas temu sterole roślinne i stanole (drobna różnica bierze się z innej postaci chemicznej). Są to naturalne odpowiedniki cholesterolu, ale szybciej wchłaniane w jelitach, przez co szkodliwy cholesterol nie przyłącza się do komórek i jest wydalany z organizmu. Zadaniem steroli jest wypieranie cholesterolu pobranego z pożywieniem – tłumaczy prof. Barbara Cybulska z Instytutu Żywności i Żywienia. Sterole ze względu na swoje podobieństwo w budowie do cholesterolu konkurują z nim. Zatem ich obecność sprawia, że mniej tłuszczu przedostaje się do organizmu. Dane kliniczne pokazują, że codzienne spożywanie 1–3 g steroli roślinnych prowadzi do obniżenia stężenia LDL we krwi od 5 do 15%. Obniżające poziom cholesterolu działanie steroli roślinnych, polega więc na zmniejszaniu wchłaniania złego cholesterolu (LDL), pochodzącego głównie z diety, bez jednoczesnego, znacznego zmniejszenia wchłaniania dobrego cholesterolu (HDL). Oto powód, dlaczego margaryny ze sterolami polecane są osobom z nadmiarem cholesterolu. Nie są one już jednak jedynymi produktami na rynku zawierającymi ten składnik. W znacznych ilościach sterole obecne są również w olejach pochodzenia roślinnego (sojowym, słonecznikowym, sezamowym), orzechach i migdałach. Ponadto można je znaleźć w otrębach ryżowych, kukurydzy, sorgo i pszenicy.

Dobroczynne mikroby

Jest jeszcze długa droga do tego, by artykuły spożywcze zawierające cenne składniki służące zdrowiu – jak sterole lub probiotyki – uznać za leki. Producenci z pewnością nie będą się przy tym upierali, wszak nieograniczony dostęp do żywności jest prawdopodobnie z ich punktu widzenia dużo wygodniejszy niż w przypadku farmaceutyków, które możemy kupować przeważnie tylko w aptekach, nierzadko ze wskazań lekarskich. Już w 1919 roku barcelońskie apteki sprzedawały jogurty, by leczyć nimi biegunki u dzieci. – Przewód pokarmowy zasiedlany jest specyficzną populacją mikroorganizmów już w pierwszych dniach życia – mówi dr Hanna Szajewska z Kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. – Najważniejsze zmiany mikroflory jelitowej zachodzą przed zakończeniem karmienia piersią, a potem dopiero w wieku podeszłym. Pomiędzy tymi okresami, populacja mikroorganizmów w jelitach pozostaje stosunkowo niezmienna. Chyba, że na skutek chorób przewodu pokarmowego, infekcji i często stosowanych antybiotyków dochodzi do „wyjałowienia” śluzówki jelitowej, co zdarza się dziś bardzo często. W efekcie populacja korzystnych drobnoustrojów maleje, a szkodliwa mikroflora rośnie na potęgę. W sukurs przychodzą wtedy probiotyki – żywe kultury dobroczynnych bakterii, które przywracają prawidłową pracę przewodu pokarmowego, a jednocześnie wzmacniają naturalną odporność. Są to bakterie aktywnie odbudowujące prawidłowy skład mikroflory jelitowej. Dzięki temu mają korzystny wpływ na stan naszego zdrowia (nazwa probiotyki pochodzi z greki: pro bios – dla życia). Zdaniem immunologów, zawarte w probiotykach specjalnie wyselekcjonowane szczepy bakterii wspierają układ limfocytów, które wydzielają swoiste substancje (zwane cytokinami) prowadząc do eliminacji szkodliwych patogenów. Co więcej, bakterie probiotyczne zasiedlając przewód pokarmowy wypełniają niszę, która staje się często miejscem dla rozwoju szkodliwych zarazków. Pewne preparaty – koniecznie trzeba zwracać uwagę na rodzaje szczepów, których znaczenie zostało potwierdzone w badaniach naukowych (dodawane są najczęściej do jogurtów i wyrobów mlecznych) – nie tylko skracają czas trwania biegunek, zmniejszają objawy nietolerancji laktozy, normalizują zaburzenia motoryki jelit, ale także przeciwdziałają wrzodotwórczej bakterii Helicobacter pylori. Tym, co różni żywność funkcjonalną od leków jest niewątpliwie słabsza siła działania. Może to mieć pozytywny efekt, gdyż wyklucza pojawienie się objawów niepożądanych podczas kuracji obniżania cholesterolu lub wzmacniania odporności. Z drugiej strony, aby efekty były odczuwalne, wymaga to od nas regularnego stosowania. Nie można spodziewać się pozytywnych skutków zdrowotnych już po kilku dniach. Posiłki ze zdrową żywnością powinny wejść nam w krew, jak codzienna szklanka mleka, warzywa i owoce.

POKAŻ