Dlaczego zdecydowała się pani skorzystać z pomocy dietetyka?
Właściwie to nie wiem dlaczego, chyba miałam już dość być grubą. Nazwa dietetyk kojarzyła mi się z czymś takim z „wyższej półki” czyli coś dla ludzi którzy mają pieniądze i dbają tylko o swoje ciało i siebie. Nie wiedziałam co właściwie mnie tam spotka.
Siostra zauważyła ogłoszenie spisała numer telefonu i zadzwoniłam. Umówiłam się na pierwszą wizytę. Fajne jeszcze było to, że z pomocy dietetyka mogłam skorzystać w swoim miejscu zamieszkania i nie musiałam nigdzie daleko jeździć.
Jak wyglądało pierwsze spotkanie?
Pierwsza wizyta była dla mnie trochę zaskoczeniem. Nie czułam się komfortowo bo przecież musiałam przyznać się do swoich wszystkich grzechów obżarstwa. Czułam się trochę jak u lekarza. Spotkanie trwało ok. 45min i byłam zdumiona, że tak długo opowiadałam jak wygląda mój dotychczasowy sposób żywienia. Wszystko po kolei od chwili obudzenia się do wieczora, kiedy idę spać. Co lubię jeść a za czym nie przepadam, ile posiłków i o jakiej godzinie. Wszystko szczegółowo jak na spowiedzi :) Waga, którą miałam podczas wizyty mnie przeraziła, a tkanka tłuszczowa to był szok.
Jakie zmiany zaszły u pani po zastosowaniu diety?
Zmiany, zmiany, zmiany - to to co nastąpiło w moim życiu po wizycie u dietetyka. Zupełne zmiany godzin jedzenia, śmietanę zastąpiłam jogurtem naturalnym a kotlety schabowe duszonym i pieczonym mięsem. Nie podjadam między posiłkami . Przestałam słodzić i jeść słodycze.
Okazało się że to wcale nie jest takie straszne jak zawsze mi się wydawało.
Do tego wszystkiego przydałoby się trochę ruchu, więc zaczęłam najpierw spacerować z mężem. Potem potrzebowałam coraz więcej ruchu więc zaczęłam z mamą i sąsiadkami chodzić na kijki.
Dla wszystkich było to zdumiewające , zamieniłam jazdę samochodem na spacery. Od teraz wszędzie chodzę pieszo nawet do pracy! A teraz do wszystkich chcących zgubić swoje kilogramy... To wszystko nie jest takie ciężkie i nie do przeskoczenia, jak się wydaję. Jak mi się to udało to i Wy dacie radę.
Każda wizyta u Pani Moniki Wesołowskiej bardzo mnie mobilizowała. Zastanawiałam się na pierwszej wizycie czy da radę mi pomóc, albo właściwie przekonać mnie do zmian. Jednak z wizyty na wizytę coraz bardziej mnie mobilizowała a już kiedy waga, tkanka tłuszczowa i wiek metaboliczny spadały to już było wspaniale!
Czy było warto wprowadzać takie zmiany?
Zastanawiam się tylko dlaczego nie zrobiłam tego 20 lat temu :)
Teraz mam 43 lata i niektórzy mówią że po 40 jest trudniej schudnąć, NIE PRAWDA. Mnie się to właśnie udało. Jeśli widzę na ulicy czy w sklepie osobę otyłą to mam ochotę do niej podejść i powiedzieć, dziewczyno zrób coś dla siebie skorzystaj z pomocy dietetyka, to jest możliwe w końcu sama jestem tego żywym przykładem.