Centrum wiedzy

Wypadanie włosów

Z dr Iwoną Szyk, dermatologiem (II stopień specjalizacji) z Kliniki Kobiet „MEDIFEM” w Warszawie – rozmawia Zuzanna Stańczyk.

Każda kobieta chciałaby mieć piękne, mocne i lśniące włosy. Wiele pań martwi się, gdy podczas czesania zauważy na szczotce kilka czy kilkanaście włosów.

Niepotrzebnie. Wypadnie włosów to naturalne zjawisko (w ten sposób odnawiają się one). Włos żyje średnio około cztery lata, potem obumiera i wypada, a mieszek odpoczywa przez 2–4 miesiące. Następnie pojawia się nowy włos. Według normy mamy prawo tracić do stu włosów dziennie. Przeciętna długość ich życia, podobnie jak grubość czy gęstość, w dużym stopniu zależą od czynników genetycznych. Dlatego niektóre kobiety „gubią” tylko kilkanaście włosów na dobę, a inne aż kilkadziesiąt.

Czy problem zaczyna się wtedy, gdy włosów wypada więcej niż przewiduje norma?

Według podręcznika tak. Ale jeżeli do tej pory dla kogoś normą było 2030 włosów dziennie, a nagle zaczęło wypadać ich 2–3 razy tyle, to radzę jak najszybciej zgłosić się do dermatologa. Podobnie, jeśli włosów nie wypada wiele, ale z określonych miejsc (widać niemal łyse „placki”) albo zauważymy ich przerzedzanie się na skroniach, nad czołem lub czubku głowy.

Jakie mogą być powody wypadania włosów?

- Jednym z najczęstszych jest stres i związane z nim zjawiska: długotrwałe napięcie, zmęczenie, przepracowanie, niedobór snu i ruchu (zwłaszcza na świeżym powietrzu). Kolejną przyczyną jest niedożywienie. Niedobór różnorodnych makro- i mikroelementów oraz witamin, zwłaszcza jeśli taki stan trwa kilka czy kilkanaście tygodni, odbija się na zdrowiu i wyglądzie włosów. Diety odchudzające, a także nieregularne jedzenie oraz potrawy typu fast food i słodycze zamiast pełnowartościowych posiłków mszczą się na włosach. Podobny negatywny efekt dają też choroby układu pokarmowego, przy których nie dochodzi do pełnej absorpcji składników odżywczych z pożywienia. Czasem niedobór tylko jednego z nich może być przyczyną wypadania włosów. Tak dzieje się m.in. w przypadku niewielkiego nawet obniżenia poziomu żelaza (często zdarza się przy obfitych miesiączkach) lub jego niedoboru np. w anemii. Podobnie jest z magnezem, wapniem, cynkiem czy witaminami: H, z grupy B. Kondycja włosów zależy też od prawidłowego funkcjonowania układu hormonalnego. Wahania między proporcjami żeńskich i męskich hormonów (co zdarza się nie tylko w okresie przekwitania) mogą doprowadzić do łysienia androgennego (wypadanie włosów na skroniach czy nad czołem). Często intensywne wypadnie włosów powodują zaburzenia wydzielania hormonów tarczycy. Wypadanie włosów może być także objawem zatrucia chemicznego wywołanego np. pracą w szkodliwych warunkach oraz przebytej choroby zakaźnej z gorączką dochodzącą do 40 C (wystarczy zwyczajna grypa). Podobnie mogą zareagować włosy na operację czy nawet drobny zabieg chirurgiczny (np. usunięcie zęba), a także na przyjmowanie niektórych lekarstw. Przyczyną wypadania włosów są także schorzenia dermatologiczne skóry głowy, np. łysienie plackowate, liszaj płaski, łojotokowe zapalenie.

Czy zanim pójdziemy do specjalisty, musimy zastanowić się nad stylem życia, przypomnieć sobie przebyte choroby i trudne chwile?

Tak, i to nie tylko te z ostatnich dni. Wypadanie włosów najczęściej jest efektem „z odbicia”, czyli występuje w wiele dni, a nawet tygodni po danym fakcie. Oznacza to, że lutowa grypa, wiosenne odchudzanie czy kłopoty z cyklem miesiączkowym lub stres w pracy sprzed pół roku mogą odezwać się dopiero teraz. Z reguły już nie pamiętamy o takich sytuacjach, zwłaszcza jeśli były mniejszego kalibru i nie wiążemy ich z obecnym stanem włosów. W postawieniu diagnozy pomocne są badania, m.in.: * morfologia; * oznaczenie poziomu żelaza, magnezu i wapnia we krwi; * stężenie hormonów tarczycy; * WR. Gdy łysienie ma związek z innymi chorobami, pomocny może okazać się endokrynolog, internista lub gastrolog.

A jeżeli przerzedzanie się włosów nie ma jasnego podłoża chorobowego?

Wtedy najczęściej jest ono efektem stresu, przemęczenia, niewielkich niedoborów pokarmowych. Trzeba więc zmienić dietę i styl życia. Ograniczyć kawę, herbatę (nawet wodę mineralną), które najlepiej zastąpić sokami ze świeżych warzyw i owoców. Zamiast słodyczy i przetworzonych, wysokokalorycznych pokarmów, należy jadać zbilansowane posiłki, które dostarczą wszystkich niezbędnych składników. Szczególnie polecam chude mięsa, ryby morskie, nabiał, a także: awokado, banany, bób, botwinkę, jaja, krewetki, kukurydzę, małże, pestki słonecznika i dyni, ziarna zbóż. Trzeba nauczyć się radzić sobie ze stresem i znaleźć najlepsze sposoby relaksu (spacer, ćwiczenia w siłowni, medytacja itp.) oraz wygospodarować czas na sen i odpoczynek.

Jednak środki „na piękne włosy” sprzedawane bez recepty cieszą się dużą popularnością.

Wiele z nich działa skutecznie i ma wysoką jakość. Nie można jednak stosować ich jako cudownego leku, który rozwiąże problem bez naszego udziału, czyli zadbania o zdrowie. Nie warto też kupować ich na chybił trafił, bo różnią się one składem pod względem jakościowym lub ilościowym. Produkt powinien zawierać chociażby podstawowe składniki w odpowiednich proporcjach zapewniających ich dobowe zapotrzebowanie (cynk  7,5 mg, żelazo  1 mg, biotyna  150 mg) oraz witaminy: PP, B₁, B₂, B₆, A, E. Powinien też mieć saponiny ułatwiające wchłanianie substancji odżywczych z pożywienia, oraz błonnik, usuwający toksyny. Sama zalecam pacjentom przyjmowanie takich preparatów jak np.: wyciąg ze skrzypu polnego Biogarden, Skrzyp Max, Inneov czy Silica. Średnio przyjmuje się, że zaczynają one dawać wymierne efekty po 2–4 tygodniach. Często należy przyjmować je dłużej, by zauważyć różnicę. Jeśli decydujemy się na zażywanie tego rodzaju środka na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem, to do czasu poprawy najlepiej brać pełne dawki. Potem zredukować je do najniższych zalecanych i kontynuować leczenie jeszcze przez kilka tygodni.

- Dziękuję za rozmowę.

POKAŻ